poniedziałek, 6 października 2008

How to win the internet

Erasmusowiec bez internetu jest jak człowiek bez ręki. Po przyjeździe postanowiłem więc, czym rychlej uzyskać dostęp do globalnej sieci.

W tym celu należało odwiedzić pewnego kolesia mieszkającego w jednym z pokoi na pierwszym piętrze. Chyżo zbiegłem po schodach, by wkrótce zatrzymać się przed odpowiednimi drzwiami.
Na drzwiach wisiała karteczka z napisem "How to win the internet" i opisanym sposobem ujarzmienia bestii czyli konfiguracji komputera.

Krótkie i spokojne puk do drzwi.

Słychać jakiś ruch.

Po minucie otwierają się drzwi. Stoi w nich młodzian ze zblazowaną miną. Ubiór gotycki, włosy za ramiona. W pokoju całkowi mrok, który starają się przebić dwie niebieskawe poświaty. Dwa pecety. Oba na chodzie. Zasłania je sterta ubrań, śmieci i koszy. Na pół metra. Pod sufitem unosi się gęsty dym. Dym powoli, jakby od niechcenia, zaczyna ulatywać na korytarz. Jakby nie lubił tego sterylnego korytarza i tylko prawa fizyki wyciągają go na zewnątrz.

Podaję gotyckiemu, kartkę z uprzednio przygotowanymi danymi. Numer MAC, Imię, numer pokoju.Gdy patrzy na kartkę, mgła w jego oczach jakby się rozrzedzała. Z ust wyrwało się, krótkie OK. Ociężałym krokiem, rozdeptując puszkę i przewalając się przez stertę wszystkiego, gotycki dociera do swego gniazdka. Dźwięk wstukiwania danych na klawiaturze zagłusza na chwilę jednostajne brzęczenie komputerowych wiatraczków. Słysze drugie OK.

Wracam na górę. Do siebie. Podłączam kabel. Czekkkkkkkanie. Szlag. Nie działa.

Nerwowe zbieganie po schodach. Pukanie. Drzwi znów się otwierają. OK , przyjdę zaraz zobaczyć co nie gra. Wracam i czekam. Znów pukanie, tym razem do moich drzwi. Gotycki dziwnie wygląda w jasnym, podobnym do szpitalnego, korytarzu. Sorry. Zły numer wpisałem. Powolnie zaczyna się oddalać.

Podłączam kabel. Opcje sieciowe. Włącz. Długie trzy minuty na konfigurację. Działa.

This is how I won the internet.

Komentarze (2):

Blogger Piotr Podróżnik pisze...

Wiem, że to nic wielkiego, ani żadna przygoda.
Ale z takich właśnie epizodów składa się mój pobyt.

6 października 2008 21:14

 
Blogger Staszek Krawczyk pisze...

Ale narracja, narracja!

A porównanie do szpitalnego korytarza zaskakujące i namyślogenne.

15 października 2008 21:43

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna