środa, 27 maja 2009

Hiking

21 maja postanowiliśmy wgramolić się na jedną z pobliskich górek Kreuzberg.
Skwar lał się z nieba. Chłodząca zieleń lasu zachęcała do wejścia. W plecakach brzęczały puszki piwa, wino i jak się miało później okazać butelka wódki.

Spacer przez ogródek botaniczny zaowocował w odkryciu małego wodospadu. Oczywiście musieliśmy w niego wskoczyć. Wysuszyliśmy się idąc pod górę, tylko po to by odkryć rozbudowany drewniany plac zabaw. Kolejna godzina zeszła nam na łażeniu po drzewach, ślizganiu się na zjeżdżalni i straszeniu dzieci.

Ogród botaniczny

Ścieżka ku szczytowi okazała się być ścieżką zdrowia. Co kilkadziesiąt metrów natknąć się można było na kolejne stacje składające się z przeróżnych drabinek, drzewek i wszelkiego rodzaju popierdółek, które zatrzymywały nas na dłuższe chwile. Bawiąc się jak dzieci w końcu doszliśmy na szczyt by skonsumować jedzenie i wypić co trzeba. Jerome przyniósł ze sobą paczkę sera Brie i odpowiednie doń wino. Większość zadowoliła się piwem i kanapkami. Nagle na scenę weszła dżdżownica. Robak ten przywołał wiele miłych wspomnień związanych z najlepszą grą świata czyli z Worms Armaggedon! Szybko wpadliśmy na pomysł by zorganizować turniej Wormsów.

Stacja 43

Kiedy schodziliśmy na dół natknęliśmy się na mały wodopój. W żyłach popłynęła żywa dzięcięca krew i pięć minut później połowa z nas była mokra. Spojrzeliśmy na suchą połowę, napełniliśmy butelki i z dzikim krzykiem ruszyliśmy do przodu. Pół godziny później leżeliśmy w gaciach na trawie i patrzyliśmy jak nasze ubrania suszą się na słońcu. Jan wyciągną butelkę wódki...

Jakisz czas potem ku ogromnemu zdziwieniu Austriaków jeździliśmy na rowerach po głównych placu w Klagenfurcie dzwoniąc dzwonkami i śpiewając Jingle Bells. Piosenka szybko zmieniła się w Ding dong song Günthera. Słońce nie przestawało prażyć. Resztę dnia spędziliśmy nad jeziorem. Załapałem się na cztery super drzazgi. Tym razem to był jedyny wypadek związany pływaniem. Zmęczony udałem się spać by następnego dnia z rana odebrać mego brata z dworca głównego.

Nad jeziorem obserwując zachód słońca i Alpy

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna