Ze Klejżenfeert
Reszka:
Kiedyś coś mnie "szczeli" w tych sklepach. Poszedłem tylko kupić ziemniaki i marchewki za ostatnie 1 Euro z portfela (reszta hajsiwa albo na koncie albo w kasie austriackich kolei, której jestem wierzycielem). Szybko lokalizuję i biorę pod pachę potrzebne produkty spożywcze. Kiedy ruszam w stronę kasy zatrzymuje mnie koszmarna kolejka. Tak duża, że aż kabaretowo śmieszna. No ja teeeej. Wiem, że nie uruchomią kolejnej kasy, to nie w tutejszym zwyczaju.
Dobra, mówię sobie, już stałeś w podobnych kolejkach.
ALE!
Jak mówi wielki myśliciel i prawodawca Murphy, jeżeli wszystko idzie dobrze to znaczy, że nie wiesz wszystkiego oraz że jeżeli coś idzie źle to na pewno może pójść gorzej. Jakże głęboka mądrość wypływa z tych słów o czym się przekonałem po jakichś zdrowych sześciu minutach stania w kolejce. Wtedy dojrzałem przemiłą starszą panią z wypełnionym po brzegi koszykiem. Trzy osoby przede mną. Sprawnie wszystko wyłożyła na taśmę (jak się to nazywa w ogóle?) od kasy. Wszytsko ładnie i pięknie, aż tu nagle pani staruszka postanowiła urządzić sobie pogawendkę z panią kasjerką. No i poszło. Dyskusja dotyczyła praktycznie każdego przedmiotu, który owa staruszka zamierzała nabyć. Temperatura (dyskusji i moja) podniosła się w momencie kiedy pani staruszka zastanawiał się czy starczy jej pieniędzy na ten srebrny czajniczek, który sobie gdzieśtam stał. Powoli przeliczyła zasoby swojego portfela, by z okrzykiem triumfu zniknąć w czeluściach sklepu. Po chwili wróciła niosąc karton z czajniczkiem.
Jak na złość mój organizm postanowił przypomnieć sobie o jednym z tych procesów życiowych, które odróżniają biocenozę od biotopu. (Dlaczego - odpowiedź w następnym wpisie). Spinając się w sobie i nucąc w duchu jakieś hippisowskie piosenki doczekałem wreszcie swojej kolejki przy kasie. Wycedziłem przez zęby odruchowe "Gruss Gott" i wreszcie mogłem wybiec ze sklepu. Jeszcze tak szybko nie wracałem do akademika.
Orzeł:
Zdrowy kawałek klagenfurckiego Erasmusa poleciał samolotem do Frankfurtu nad Menem. Myślałem, że cena 4 Euro za lot w obie strony to jakiś żart był. Jednak po konsultacjach z pozostałymi w Klagenfurcie Erasmusowcami i tubylcami okazało się, że nie do końca.
Szybko sprawdziłem stronę Ryanair. Z Klagenfurtu mogę bezpośrednio lecieć do Londynu (Stansed), Stockholmu i Goteborga. Ceny 2, 10, 15 euro (w jedną stronę) stanowią niezły modyfikator planów na przyszłość. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Kant:
Obejrzałem dzisiaj Fear and Loathing in Las Vegas w Polsce znany jako Las Vegas Parano, tym samy prawie zamykając plan obejrzenia wszytskich filmów Terry'ego Gilliam'a (został już tylko Tideland). Co tu dużo mówić. Film ryje beret i gniecie czachę! Napełnił mnie końską dawką energii i szaleju. I te dialogi! O rewelacyjnych rolach Johnny'ego Depp'a i Benicio del Toro nie wspomnę.
Komentarze (5):
TAKIE TANIE BILETY! Jak to jest w ogóle możliwe...? A jak z opłatami dodatkowymi? I z jak dużym wyprzedzeniem musiałbyś zarezerwować miejsce?
Jeśli chodzi o kolejkę: myślałeś o tym, żeby wziąć do sklepu książkę? Gazetę? Albo, uwaga, aby podczas oczekiwania się pomodlić? :-)
23 listopada 2008 00:50
Gazeta to raczej nie możliwe zważywszy na to, że trzymam większość zakupów w rękach (nie ma koszy!)
Good hint!
Staszku sprawdź lepiej loty z Poznania. Znalazłem Poznań - Edynburg za 9 złotych (TAK DZIEWIĘĆ)
23 listopada 2008 12:30
to jest 9 złotych za bilet i 150 za opłaty lotniskowe ;D
23 listopada 2008 13:58
150?
A ja znalazłem za 121 złotych w obie strony ze wszystkim!
23 listopada 2008 17:18
DZIEWIĘĆ...
Te ceny wymiatają... To co, lecimy na kolejny "The Fringe"? Tyle że, kurczę, ceny imprez będą wyższe niż ceny biletów... ;)
W każdym razie widzę, że stałeś się już specjalistą od płynów, elektroniki i tanich biletów. :)
23 listopada 2008 21:35
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna