piątek, 16 stycznia 2009

Dekompozycja, nawracacze i inne impresje

- Austriacy mogliby trochę bardziej skwapliwie zasypywać chodniki tymi swoimi kamyczkami, bo wielokrotnie zdarzało mi się już ślizgać radośnie po chodniku, po ślizgawkach mających kilka metrów długości i o szerokości całego chodnika. Ja to się tym ubawie, ale starsi ludzie już nie.

- Dlaczego oni tak grzeją w budynkach! Jak się wchodzi z dworu do pierwszego lepszego sklepu, czy innych uniwersytetów, to człowiek momentalnie zaczyna się pocić. A ściąganie i zakładanie kurtki, kiedy niesie się stertę zakupów czy też książek nie jest fcale fajne!

- Sławoj Żiżek (ang. Slavoj Zizek), pomimo wyraźnych marksistowskich sympatii, to jedna z tęższych głów tego świata! I ciągle jeszcze żyje!

- Styczeń to chudy miesiąc i nie przelewa się. I jeszcze cena za pokój wzrosła o 4 euro! Skandal!!

- Update: DOSTAŁEM STYPENDIUM!!!!! (Drugą ratę od UE!!)

- Chopin to geniusz. (Jego Trio g-moll, no miodzio!)

- Katolicyzm w Austrii musi być w opłakanym stanie jeśli weźmie się pod uwagę niezwykle rozbudowaną działalność innych heretyckich grup religijnych:

1. Pierwsze natarcie Świadków Jehowy zbyłem uwagami o niedokładnym i stronniczym tłumaczeniu ichniej Biblii

2. Drugie natarcie już było bardziej cwane i coś tam o tłumaczeniach wiedziało. Próbowali nawet cosik zacytować. No i sru. I znowu się na tłumaczeniu przejechali, bo ja internet pod ręką mam:)

3. Mormoni są z góry na straconej pozycji z ich bajką o utracie ciągłości po śmierci pierwszych Apostołów i jakimś indiańskim profecie. Ale! Nieostrożnie zacytowałem Wystrzegajcie się fałszywych proroków A Ci do mnie, że Po owcach ich poznacie i mówiąc owoc zapodali mi księgę Mormona czy coś takiego.

4. Jak tylko znajdę coś co mi się nie będzie zgadzać z girard'owską interpretacją NT, to biedni ci Mormoni, (jeśli zaatakują ponownie rzecz jasna)!

- Połączenie sesji z Erasmusem daje ciekawe efekty w postaci intensywniejszych imprez, ale też w postaci luk osobowych.

- Pojawia się, też widmo rozstania, które krąży nad Klagenfurtem, a wraz z widmem pojawia się refleksyjno-nostalgiczny nastrój. Analiza klagenfurckiej senno-rzeczywistej atmosfery po troszku demaskuje zarówno tę senną jak i rzeczywistą część tutejszego bytowania.


I na koniec:

- Jeśli ktoś chce poczuć na własnej skórze prawdziwy scapegoating to niech spóźni się na bitwę śnieżkową. Widok piętnastu osób biegnących na Ciebie z dzikim okrzykiem (PIIIIJAAAATT!!!) i śnieżkami w ręku.. Masz wtedy z pół sekundy, żeby zorientować się, że jedyną słuszną opcją jest ucieczka. Trzy razy próbowali mnie dorwać. I za trzecim się udało! Broniłem się jak mogłem i nie tylko ja od śniegu mokry byłem przez tą gonitwę.

Komentarze (2):

Blogger słowi_Anka pisze...

Piotrek wspieramy Cię duchowo! ;) Żeby to Polak musiał bronić katolickości Austrii...

18 stycznia 2009 18:01

 
Blogger Piotr Podróżnik pisze...

Mamy tradycje, co nie?

18 stycznia 2009 19:22

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna