poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Czterech panów w aucie (nie licząc Gniewosza)

Dramatis personae:


Staszek: Master Nerd naszej wyprawy. Udaje, że nie zna niemieckiego chociaż mówi płynnie i poprawnie w tym języku. Najczęściej przyjmuje rolę pasożyta, ale potrafi też zrobić niezłe kanapki w samochodzie. Lubi spać. Sporadycznie nosi plecak. Game Master. Umiejętność specjalna: piosenki Kaczmarskiego i RPGi.
Dedykacja muzyczna: Obława/ J. Kaczmarski.

Julian: Nerd prawniczy. Nie lubi kiedy firmy wypożyczające samochód zmieniają warunki umowy. Fan zaskarżania ludzi i firm. Harcerz, mistrz przetrwania. Potrafi zrobić prysznic z małej tableteczki i odrobiny wody. Często przyjmuje rolę nawigatora i pilota. Umie czytać mapy. Główny nosiciel plecaka. Umiejętność specjalna: jest opiekunem Gniewosza.
Dedykacja muzyczna: In- A - Gadda - Da - Vida/remix by Incredible Bongo Band.

Wojtek: Nerd ekonomiczny. Ciągle planuje wyprawy. Kierowca. Używa bardzo niestandardowych form podrywu. Trudno go powstrzymać, kiedy obierze sobie jakiś cel. Nosi torbę z aparatem fotograficznym. Umiejętność specjalna: robienie pięknych zdjęć.
Dedykacja muzyczna: Santa Maria/ Gotan project.

Piotr: Erasmus. Nie lubi się przemęczać. Lubi długo leżeć w łóżku. Mistrz gotowania, potrafi zamienić ryż w kleik. Organizator wypraw i drugi nawigator. Pan od tłumaczeń multi-językowych i historycznego background'u. Drugi nosiciel plecaka. Uzależniony od facebook'a. Umiejętność specjalna: touch of Erasmus (zarażenie lenistwem).
Dedykacja muzyczna: Jumping Jack Flash/ Rolling Stones.

Gniewosz: Maskotka wyprawy.



Pierwszy przyleciał Wojtek. Trafił akurat na pogodę, która występuje w Klagenfurcie przez 10% czasu. Lało jak z cebra. Przez pięć dni. Plany przygotowane na dobrą pogodę musiały się zmienić.
Zamiast paru wypraw w góry musieliśmy zająć się czym innym. I tak: graliśmy w parku w szachy. Szybko przyciągnęliśmy uwagę lokalnych starszych panów w tym jednego Championa, który wyzwał nas na partyjkę. Grał niezwykle umiejętnie. Na końcu jednak popełnił mały błąd i to zważyło.

Dziękujemy za emocjonującą rozgrywkę.

Co jeszcze robiliśmy w deszczową pogodę?

Odwiedziliśmy jezioro.



Biegaliśmy w rumuńskich, damskich, strojach ludowych (support dla meczu Rumunia: Austria).

Graliśmy w pokera i poznawaliśmy smak wygranej i porażki.

International poker team.

Wojtek poszedł z Sai'em na photowalk. Ja na wykłady.

I'm a big photo nerd.

I'm bigger!


Spacerowaliśmy też po kolicznych pagórkach, ale prawda jest taka, że przez większość czasu po porstu zbijaliśmy bąki.

We wtorek doleciało z Londynu dwóch kolejnych. Staszek i Julek. Na obiado-kolację czekała na nich indyjska potrawa Biryani. Sai niby ją stonował dla Europejczyków, ale i tak była ostra. Do zabicia palącego uczucia Sai przygotował też Rajita, specjalny sos. Jako, że wtorek to czas cotygodniowej imprezy i jako, że Zofia obchodziła tego dnia urodziny wypadało się ruszyć z pokojów. Julian wybrał opcję Erasmus. Staszek i Wojtek zostali w pokoju z palącym uczuciem w gardle.
Trzeba napomknąć o motywie nocowania. Zgarnęło się dwa materace z korytarzy i 75% problemu noclegowego było z głowy. Problem był jednak taki, że moim pokoju ciągle urzędował współlokator Jan, który w środę wymieniał się na pochodzącego z Polski Tymka. Pięć osób w dwuosobowym pokoju. Dołączcie do tego niespodziewane akademikowe, spontaniczne odwiedziny, a otrzymamy bardzo wysokie stężenie studenta na metr kwadratowy.
Pierwszej nocy, swoje łóżko zaoferował mi Sai. (Ja będę na tej imprezie do późna idź spać!) I rzeczywiście wrócił o piątej i usnął na kolektywej kanapie znajdującej się na korytarzu. Następnego dnia, Sai miał w swym pokoju kilkuosobowe spotkanie i kolektywna kanpa nie wchodziła w grę, spałem więc na karimacie rozłożonej pomiędzy kuchnią a zlewem, blokując przy tym wejście do ustępu.

Sai i jego dzieci: Biryani

i Rajita


Z oszczędności po Karyntii podróżowaliśmy stopem. Brali nas głównie młodzi ludzie. Niektórzy z nich palili marihuanę, inni byli dziennikarzami. Julek, stary harcerz wykorzystywał triki łapalnicze. Np. wyciągał mapę i nią machał albo podbiegał do stojących samochodów z kartkami zapisanymi nazwami docelowych miejscowości. Anegdotka:
W pewnym momencie, stojąc ze Staszkiem i od prawie godziny czekając na stopa, zdołowani zaczęliśmy śpiewać sobie Grechutę i dokładnie w momencie kiedy wchodziliśmy w refren zatrzymał się samochód. Oto przykład pozytywnego poweru piosenek Grechuty. Koniec anegdotki.
W ten sposób udało nam się zobaczyć zamknięty zamek Hochosterwitz i miasteczko Sankt Veit an der Glan. Zwiedziliśmy też starówkę Klagenfurt'u.

Das Schloss Hochosterwitz

Następnego dnia pomimo pogody pod psem (Gniewoszem?) wyruszyliśmy na pieszą wycieczkę dookoła jeziora. Trasa wiodła przez okoliczne pagórki i lasy je porastające. Natknęliśmy się tam na sarny i liczne Salamandry. I choć nisko osiadłe chmury nie pozwalały dojrzeć ośnieżonych szczytów gór, to Wörthersee i tak uraczyło nas magicznymi widokami. Staszek prowadził całkiem niezłą sesję RPG, która miała ciągnąć się aż do ostatnich chwil naszej wyprawy. Okazało się, że trochę przedobrzyliśmy z planem i zrobiliśmy tylko połowę zamierzonej trasy. Jednak najlepszy był motyw powrotu. Wychodząc z malowniczego kościółka zaczepiliśmy PIERWSZY samochód. Co się okazało? Dziewczyna wracała do swojego domu. Domu, który znajduje się na Mozartstrasse. Kilkanaście metrów od Mozartheim'u.

Magiczny widok z jednego z pagórków na Maria Worth.

Wieczorem do pokoju przypadkiem zwaliła się cała ekipa Erasmusów. (- Co robicie? -A, nie wiemy) Następnego dnia mieliśmy rozpocząć naszą międzynarodową wyprawę. W samo południe wypożyczyć samochód i ruszyć przez Słowenię do włoskiego Triestu.

Pamiętajcie, nic nigdy nie działa zgodnie z planem.

PS. Te i inne zdjęcia można oglądać na:
http://picasaweb.google.com/arion.elannun/AustriaSloveniaItaly2009#
http://picasaweb.google.com/arion.elannun/KlejdzenfartCensoredPortraits#

Komentarze (1):

Blogger zofija pisze...

Aż się serce rwie do was Panowie,
bo i auto fajne, i zawartość ;)

13 kwietnia 2009 22:57

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna